NIEsmak
(Z odległej perspektywy)Internetem z buszu
Pod wrażeniem książki
Niedoszłe spotkanie
NIEsmak
Pięćdziesiątka
Piekło Haiti
(27.3.05) Należę do czytelników kontrowersyjnego tygodnika NIE, chociaż czynię to niezbyt regularnie. NIE jest nietypowym okazem na polskim rynku wydawniczym, stosuje on metodę prowokacji połączoną z bezkompromisowym demaskowaniem malwersacji i przestępstw oraz demistyfikacją fałszywych idei i bóstw. Jedną z jego charakterystycznych cech jest prowokacyjne prezentowany antyklerykalizm. Tygodnik słynie z częstego używania wulgarnych słów, co mnie osobiście nie razi, bowiem przyjmuję to również za rodzaj dobrze wykalkulowanej prowokacji. Nie oznacza to, że akceptuję używanie wulgaryzmów w każdej sytuacji, ale w NIE używane są one w taki sposób i w takim kontekście, że prowokują raczej do śmiechu niż do oburzenia.
Redaktor Urban właściciel, wydawca i redaktor tego nietypowego tygodnika sam jak powszechnie wiadomo jest postacią wielce niekonwencjonalną. Można się godzić lub nie z jego poglądami, ale na ogół warto się nad nimi zastanowić. Urban i jego tygodnik atakuje wszystkich i wszystko nie pozostawiając żadnych świętości. Moje uznanie zdobył nie wahając się krytykować wielu nietykalnych w tym także prezydenta Busha za jego rolę w polityce USA oraz samej polityki tego państwa, podczas kiedy większość naszych publikatorów śpiewa na "jedynie słuszną" nutę jak to bywało w niezbyt odległej przeszłości. Urban mimo swoich korzeni kpi sobie z lizusostwa wielu naszych polityków, działaczy i dziennikarzy wobec wszystkiego, co żydowskie liczących na to, że w końcowym rozrachunku przyniesie im to profit. Tak samo rozprawia się z podobnym zachowaniem wobec kościoła katolickiego.
Sam Urban i jego tygodnik są takimi wyjątkami naszego polskiego życia, i to nie tylko politycznego, że zasługują z wielu względów na szczegółowszą analizę. Nie zdziwiłbym się gdyby kiedyś on i jego periodyk stali się przedmiotem rozprawy naukowej.
Polsce i Polakom zarzuca się często brak tolerancji. Losy Urbana rozpoczynające się od pisania w Świecie Młodych, Kulisach, Polityce, jego udział w opozycji w 1956 roku, rola rzecznika prasowego generała Jaruzelskiego a wreszcie redaktora i wydawcy własnego tygodnika świadczą, że Polacy w gruncie rzeczy tolerują barwne postacie nawet, jeśli te zmieniają kolory klubowe i kpią z wielu uświęconych poglądów. Za pisanie w podobny sposób o świętościach narodowych w krajach arabskich Urban gdyby tam mieszkał dawno już temu zakończyłby swój żywot. Nie wiem, jaki los czekał by go w Izraelu gdyby kpił w podobny sposób z rabinów, tory i Ściany Płaczu, ale obawiam się sie, że spotkałoby go to samo. W wielu innych krajach spotkałby się z bardzo silnym i racjonalnie wyartykułowanym protestem. W Polsce Urban ma armię zagorzałych wrogów, którzy chętnie utopiliby go w łyżce wody, ale nie bardzo wiedzą jak to zrobić. Jest też spora grupa zrównoważonych ludzi, którzy od czasu do czasu czytają NIE z mieszanymi uczuciami i prawdopodobnie niezbyt liczna grupa jego zagorzałych zwolenników. To, że Urban trwa i odnosi sukcesy świadczy o jego inteligencji. Potrafi on doskonale przewidzieć jak daleko można się posunąć w prezentowaniu prowokacyjnych poglądów, aby nie narazić się na porażkę. Jedną z charakterystycznych cech jego pisma i jego poglądów jest agresywny antyklerykalizm. Mam odczucie, że Urban popełnia jednak przy tym błąd. Piętnując błędy, słabości czy nawet czasem zdarzające się przestępstwa przedstawicieli kleru Urban wrzuca wszystkich do jednego worka i nalepia na nim wspólną etykietę nie zważając na to, że wśród kleru jest wielu zacnych ludzi. To po prostu niesprawiedliwe wobec wielu z nich. Niektórzy z kościelnych hierarchów prezentują poglądy, które można było by określić, jako arogancja władzy, jeśli nie tej politycznej to władzy dusz. Wielu jednak z nich jest przyzwoitymi ludźmi i nie przekracza swoich uprawnień, ale Urban tego nie chce widzieć.
Jest jednak coś innego, co sprowokowało mnie do napisania tego artykułu. Urban jest nie tylko antyklerykalny, ale także antypapieski a ponieważ Jan Paweł II jest papieżem od 26 lat jest jego zagorzałym przeciwnikiem. Można było poniekąd zrozumieć zaperzenie Urbana wówczas, kiedy Papież był u szczytu chwały i władzy, chociaż nawet wówczas to nie on budził kontrowersje, ale ci, którzy w ten czy inny sposób usiłowali przy okazji jego wizyt upiec własny placek. Nawet przez często niezbyt mu przychylne światowe mass media Papież został uznany za gwiazdę medialną, ale także, co ważniejsze osobę godną zaufania. Swoim zachowaniem, tym, co robi i mówi, swoimi poglądami budzi on, co najmniej szacunek i uznanie, jeśli nie uwielbienie. Kiedy Kardynał Karol Wojtyła z mało znanego w świecie i niezbyt popularnego kraju został wybrany Papieżem wielu spodziewało się, że będzie on miękkim celem ataków i krytyki różnego rodzaju reformatorów dopominających się zniesienia celibatu, kanonizowania kobiet itd. Potem z pewnym zdziwieniem stwierdzono, że jego popularność rośnie mimo niezłomnego trwania przy tradycyjnych zasadach kościoła. Później w światowych mass mediach nadszedł okres nasilającej się krytyki jego osoby z najróżniejszych stron i powodów. Co ciekawe po jego zakończonej sukcesem wizycie na Bliskim Wschodzie, kiedy spotkał się i był celebrowany zarówno przez Arabów jak i przez &hibar;ydów nastąpił jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki zwrot i znowu Papież stał się osobą kochaną przez światowe mass media. Ta pozytywna reakcja trwa do dzisiaj mimo jego chorób utrudniających mu kontakt z otoczeniem. Nie dalej jak dziś w dniu Wielkanocy, kiedy pobłogosławił z okna pielgrzymów, CNN pokazała wzruszonych ludzi ze łzami w oczach i rozentuzjazmowane młode Amerykanki mówiące, że dziś Papież był fantastyczny, mimo że oprócz znaku świętego krzyża, jaki uczynił, nie mogąc mówić wydał z siebie jedynie chrapliwy dźwięk.
Wydaje się, że tym razem Urban popełnił błąd, którego nie popełniał dotychczas, przekroczył ową cienką czerwoną linię. Nie zaprzestał kpin i krytyki wobec człowieka, który jest świętością dla narodu, w którego kraju Urban mieszka. Człowieka, który nigdy nie popełnił niczego, co zasługiwałoby na naganę czy wstyd, człowieka uczciwego i odważnego. Urban nadal jak wściekły pies atakuje tego zasługującego jedynie na podziw i uwielbienie schorowanego starca u schyłku jego życia. W gruncie rzeczy to nie potwarz Papieża czy kościoła, to potwarz głębokich uczuć większości Polaków. To już nie antyklerykalizm, to przekroczenie tego, co zwie się ludzką przyzwoitością. Z tym nie można się pogodzić i tego się nie da zapomnieć.
Cd (17.4.05) Mimo wszystko nie przypuszczałem, że los przyniesie tak szybko tak znamienny ciąg dalszy. Poniżej podaję pisane na gorąco wrażenia, którymi dzieliłem się z przyjaciółmi.
Trzeciego kwietnia rano zabrałem sie za drobne domowe prace i dopiero po pewnym czasie dotarła do mnie wiadomość o śmierci Papieża. Jeżeli miarą wielkości umierającej osoby jest uwaga, jaką poświęcają jej media to Papież należy do największych. Pamiętam jak śmierć Kennedyego i Diany wstrząsnęła światem, ale byli to ludzie młodzi u szczytu popularności a media nie zdążyły się znużyć wiadomościami o nich. O Papieżu mówi się od 26 lat a ostatnio wyraźnie znużył i zniecierpliwił on media swoja chorobą. Pomimo tego oraz faktu, że jego śmierć była spodziewana czegoś takiego w CNN, BBC i SKY nie widziałem. Od 48 godzin transmisje na żywo z wielu stron świata, wywiady, historia jego życia, wiele o Polsce. Tak, to największy Polak wszechczasów. Był to człowiek szczery, pełen ciepła i uroku i takim go opisują. Wszyscy Polacy odczuwają to, jako wielką osobistą stratę. Mam otwarty cały czas telewizor, który nieprzerwanie nadaje program o Papieżu i zapaliłem świeczkę na regale.
Spędziłem sporo czasu oglądając niekończący sie program o Papieżu. Bardzo ładnie mówili o nim głowa kościoła rzymsko-katolickiego i anglikańskiego w Anglii. Powiedzieli oni, kiedy ich zapytano, co było w tym Papieżu szczególnego, że to, iż od samego początku postanowił przedstawić jasno trudne i dotychczas raczej omijane zagadnienia takie chociażby jak definicja życia i definicja prawdy. Wśród wielu przedstawianych fragmentów jego życia utkwiła mi w pamięci jego odpowiedź na pytanie dziennikarza w kabinie samolotu podczas jednej z podróży. Dziennikarz dość obcesowo zapytał Papieża czy ten nie uważa, że podróżuje za dużo, na co Papież z filuterną miną odrzekł, że tak, że uważa, że podróżuje za dużo, po czym bardziej poważnie i z przekonaniem dodał, że pewne rzeczy należy robić za dużo. Jakaś młoda dziennikarka mówiła, że był ostrym krytykiem kapitalizmu, który w człowieku widzi jedynie kółko nakręcającej się maszyny zysku. Ktoś inny powiedział, że nie wahał się krytykować największych przywódców politycznych za ich błędy nie wyłączając z tego Busha, mówiąc im to prosto w oczy. Wreszcie ktoś powiedział, że historia nada mu imię Jan Paweł Wielki a ktoś inny, że powinien być kanonizowany. To największy show telewizyjny, jaki widziałem, który trwa nieprzerwanie i będzie trwał pewnie aż do pogrzebu a może dłużej. Nigdy nie wypowiedziano tylu pozytywów na temat jednego człowieka przez tyle czołowych osobowości z całego świata.
Za życia Papież był popularny, ale to, co dzieje się po jego śmierci nie daje się porównać z niczym innym. Świat oszalał na jego punkcie. Czegoś takiego nie było. Wypowiedzi wielkich polityków, przedstawicieli najróżniejszych religii, wielkich person tego świata to nie dowód uznania tego, co zrobił to wyrazy uwielbienia i zauroczenia jego osobą. Nie mam dostępu do telewizji polskiej, oglądam serwisy światowe, nigdy tyle nie powiedziano dobrych słów o Polaku i nigdy tyle o Polsce. Reakcja świata na jego śmierć kreuje go na personę numer jeden nie Polski, ale świata. Przypuszczałem, że świat odda mu należny hołd, ale nie spodziewałem się sie aż takiej reakcji. Dziś to duma być Polakiem.
CNN mówi, że to największe wydarzenie religijne w historii kościoła. W czasie mszy podobno Bush uścisnął rękę prezydenta Asada z Syrii, co zostało poczytane niemal za cud. Nigdy tyle z sympatią nie mówiono o Polsce i Polakach, choć najechali Rzym i tego dnia jeden Polak przypadał na 4 Włochów. W moim domu w skupionym milczeniu oglądało pogrzeb w telewizji około 20 osób, Tanzańczyków i Niemców a na regale paliła się świeczka.
Wahałem się czy po tym wszystkim, co się wydarzyło pisać dalej o reakcjach Urbana, ale w końcu uznałem, że będzie to dobry przykład tego, że życie codzienne składa się z rzeczy małych i przyziemnych, niestety czasem niegodziwych a jedynie bardzo rzadko jest nam dane ujrzeć coś naprawdę wielkiego.
Moją reakcję na artykuły Urbana (NIEsmak) wysłałem do NIE z niewielką nadzieją, że może dotrze ona do niego. Jakie było moje zdziwienie, kiedy po dłuższym czasie, już po pogrzebie otrzymałem odpowiedź:
----- Original Message -----
From: Sekretariat Tygodnika "NIE"
To: rjankiewicz@op.pl
Sent: Thursday, 14 April, 2005 12:19
Szanowny Panie!
List Pana przeczytałem z uwagą. To, co piszemy o zmarłym papieżu jest reakcją na obłędny kult tej osoby w Polsce.
Z poważaniem
Jerzy Urban