Wspomnienie (9.11.2010)
(z Pamiętnika)

Moje pierwsze spotkanie z Afryką
Krzyż Zasługi *
Sympozjum w Amsterdamie*
Boże Narodzenie
Wypad do stolicy
Zanzibar
Spotkanie z Prezydentem Tanzanii
Wakacje 2002
Wspomnienie
Wielkanocny zwiastun
Przyjdź i pomóż nam
Charaktery
Medal im. Alberta Schweitzera
Kongres Afrykanistyczny
Kontrowersyjna decyzja
Moje Haiti

 

Pierwotnie nie miałem zamiaru uczynienia mojej strony internetowej miejscem  osobistych wynurzeń a jednak w tym wypadku postanowiłem złamać tę zasadę.

Dziewiątego listopada tego roku zmarła w Polsce w Lubartowie moja Mama. Od niemal dwudziestu lat mieszkała sama w naszym rodzinnym domku, oddalona ode mnie o osiem tysięcy kilometrów. Pomimo tego, że życie nie oszczędzało jej bolesnych trosk o osoby najbliższe  było ono szczęśliwe. To nie są czcze słowa,  Mama wynosiła szczęście i poczucie sensu życia z faktu że głęboko kochała swoich najbliższych, męża,  synów,  wnuki i jak tylko mogła dbała o nas wszystkich, ale również z tego, że jak tylko potrafiła starała się pomagać nawet osobom dalszym, miała wielu serdecznych i ceniących ją przyjaciół.
Mama kultywowała tradycje i przypominała opowieści rodzinne o ludziach, którzy odeszli i rodzinnych miejscach, które z powodu wojny trzeba było opuścić. Dzięki niej dom mojego dzieciństwa był miejscem w którym doznawałem uczucia ciepła i miłości. Mama była obdarzona głębokim intelektem i wiedzą,  czytała mnóstwo książek a natura oszczędziła jej starczego  uwiądu do ostatnich chwil jej życia. Z moimi przyjaciółmi  z lat młodości,  którzy ją regularnie odwiedzali potrafiła dyskutować przy porannej kawie o aktualnych wydarzeniach społecznych i politycznych, nigdy nie rezygnując w własnego, często odmiennego punktu widzenia. Zadziwiające, ale do końca interesowała się wszystkimi wydarzeniami  włączając w to nawet takie niespotykane jak na ten wiek dziedziny jak pasjonowanie się meczami sportowymi oglądanymi w telewizji.

Czuję się wzruszony tym, że  skwapliwie zbierała moje listy pisane do niej z Afryki i różnych innych stron świata, w których przebywałem,  po to abym zgodnie z jej radą mógł je wykorzystać, kiedy zabiorę się do opisania moich przygód. Przywiozłem je teraz do Tanzanii i obiecałem sobie, że to zrobię.

Pomimo całej mojej niezależności w postrzeganiu świata im dłużej żyję tym bardziej dostrzegam jak bardzo Mama wywarła na mnie wpływ swoimi poglądami. Muszę dodać przy tym, że będąc osobą delikatnej natury nigdy ich nie narzucała.

Jedną z Mamy życiowych  sentencji było „zrozumieć znaczy wybaczyć”. Nie znam oryginalnego pochodzenia tego zdania, ale była to  w pewnym sensie jej filozofia życiowa. Pozwalało to Mamie a potem mnie lepiej rozumieć różnorodność naszego otoczenia i łatwiej wybaczać niedoskonałości i błędy innych o ile wiedzieliśmy z czego one wynikają.

Inną często przywoływaną sentencją było „ nie dyskutuj nigdy z ludźmi o ich religii i polityce gdyż nigdy ich nie przekonasz do swoich poglądów a jedynie nabawisz się przeciwników. Mogę z doświadczenia potwierdzić słuszność tego poglądu.

Pomimo oddalenia starałem się widywać moją Mamę przynajmniej raz do roku i to mi się jakoś udawało. Nigdy nie zapomnę widoku  jej samotnej i co roku malejącej figurki, stojącej przed domem, w pożegnalnym geście ze łzami w oczach, kiedy ruszałem w kolejną daleką podróż.  Odjeżdżałem zawsze ze ściśniętym sercem z myślą czy jeszcze ją kiedyś zobaczę. Mam uczucie, że pomimo moich niezgrabnych starań nigdy nie byłem w stanie odpłacić ogromu miłości jaką mnie obdarzała.