Sympozjum w Amsterdamie

( Z pamiętnika )

Moje pierwsze spotkanie z Afryką
Krzyż Zasługi *
Sympozjum w Amsterdamie*
Boże Narodzenie
Wypad do stolicy
Zanzibar
Spotkanie z Prezydentem Tanzanii
Wakacje 2002
Wspomnienie
Wielkanocny zwiastun
Przyjdź i pomóż nam
Charaktery
Medal im. Alberta Schweitzera
Kongres Afrykanistyczny
Kontrowersyjna decyzja
Moje Haiti

 

Wieloletnia praca w niedużym misyjnym szpitalu w Tanzanii nie obfituje w atrakcje w rodzaju konferencji czy sympozjów a tym bardziej międzynarodowych. Dlatego zaproszenie a następnie udział w międzynarodowym sympozjum na temat „Chirurgia przy ograniczonych możliwościach” było dla mnie, czego nie ukrywam dużym wydarzeniem.

Sympozjum zostało zorganizowane przez  Holenderskie Towarzystwo Międzynarodowej Chirurgii i Niemieckie  Towarzystwo Chirurgii Tropikalnej. Sympozjum odbyło się w dniach 14 – 16 listopada w Amsterdamie. Wzięło w nim udział 326 uczestników z 23 krajów. Szczegóły, materiały a nawet sfilmowane prezentacje zawarte są na stronie organizatora WWW.surgicalneed.nl

Ja sam prezentowałem pracę na temat „Dlaczego lekarze z krajów zachodnich powinni przyjeżdżać do pracy w krajach o ograniczonych możliwościach. Lub też dlaczego nie?”

Towarzysząca mi lekarka z mojego oddziału siostra zakonna prezentowała temat „Praktyczne pomysły ułatwiające pracę w St. Walburg’s Hospital Nyangao w Tanzanii”

Nasze prezentacje spotkały się ze sporym zainteresowaniem a pomysł wykorzystania żyłki wędkarskiej do szycia skóry i powięzi czy też lokalna produkcja woreczków kolostomijnych z plastikowej folii jak i wiele innych  z niedowierzaniem połączonym z entuzjazmem co nawet znalazło oddźwięk na Twitterze.

Sympozjum było świetnie zorganizowane przez grupę młodych lekarzy w większości absolwentów istniejącej chyba jedynie w Holandii specjalizacji z Medycyny Tropikalnej połączonej z podstawową wiedzą chirurgiczną która zwykle jest potrzebna podczas pracy w krajach rozwijających się.

Celem sympozjum było zwrócenie uwagi na rosnący udział chorób chirurgicznych w ogólnym wykazie chorobowości na świecie, szczególnie w krajach rozwijających się gdzie gwałtownie rośnie liczba przypadków urazowych.

Kolejnym celem było szukanie drogi dla zapewnienia podstawowej opieki chirurgicznej. Dysproporcja pomiędzy szybko rosnącą populacją a liczbą chirurgów w wielu krajach trzeciego świata narasta.

W sympozjum wzięli udział znaczący przedstawiciele Światowej Organizacji Zdrowia, Światowego Komitetu Czerwonego Krzyża, Lekarze Bez Granic, Międzynarodowej Organizacji Uczelni Chirurgicznych, Uczelni Chirurgicznych Wschodniej i Południowej Afryki oraz szeregu organizacji skupiających chirurgów i ortopedów.

Trzeciego dnia sympozjum odbyły się trzy warsztaty: poświęcony chirurgii plastycznej, zewnętrznemu unieruchamianiu kości oraz szyciu jelit. Miałem wątpliwości czy wziąć w nich udział mając za sobą tyle lat praktyki. Okazało się, że było warto. Były świetnie zorganizowane, po audiowizualnej części teoretycznej odbywała się część praktyczna. Siedząc na sali pomiędzy sympatycznymi młodymi ludźmi i starając się tak jak oni praktycznie wykonywać prezentowane techniki stosowane w chirurgii plastycznej poczułem się znowu młodo jak student, tak jak bym niespodziewanie został przeniesiony przez wehikuł czasu do lat swojej młodości. Było to niezwykłe uczucie, którego nie mogę zapomnieć.

Mieliśmy też okazję zwiedzenia jednego z nowoczesnych szpitali Amsterdamu i obserwowania operacji laparoskopowych.

 

 

 

 

 

 

 

 

 

Uderzała sprawność doświadczonego chirurga, fantastyczna jakość sprzętu włączając w to ekrany o bardzo wysokiej rozdzielczości HD. Nowa była dla mnie metoda monitorowania uśpionego chorego zwana BIS z zastosowaniem techniki Echoencefalografu i stanu napięcia mięśni stymulowanych co kilka sekund. Największe wrażenie zrobiło na mnie wydarzenie, kiedy 130 kilogramowy chory po operacji z powodu nadwagi pięć minut po usunięciu rurki tracheotomijnej sam jeszcze trochę półprzytomny usiadł i posłusznie stosując się do zalecenia przesunął się na wózek.

W końcu warto powiedzieć parę słów o wydarzeniach towarzyszących. Niespodziewanym  sukcesem zakończyła się moja akcja zakupu na pchlim targu Waterlooplain garnituru za „pchle pieniądze”, jako że nie miałem odpowiedniego na taką okazję ubioru. Okazał się nie tylko dobrze dopasowany, ale aż nadto elegancki bo był to nowy smoking wycofany gdzieś ze sklepu.
Sympozjum obfitowało w najróżniejsze atrakcje a więc była wspólna kolacja, dwugodzinny rejs po oświetlonych nocnymi lampami kanałach „Amsterdam by night”, nocne party z udziałem egzotycznej grupy z Surinamu. Nie było tego w oficjalnym planie, ale wrażenia ze zwiedzania wspaniałych muzeów Amsterdamu nie wymagają komentarza.

Jeżeli do tego dodam spotkania ze wspaniałymi, serdecznymi ludźmi i fakt, że niemal wszystkie koszty pokryli organizatorzy to brzmi to trochę jak bajka, szczególnie, kiedy opowiada się ją w mojej gorącej i parnej Tanzanii, kraju o „ograniczonych możliwościach” jak to określają organizatorzy sympozjum.