Kongres Afrykanistyczny (czerwiec 2007)
(Z pamiętnika)

Moje pierwsze spotkanie z Afryką
Krzyż Zasługi *
Sympozjum w Amsterdamie*
Boże Narodzenie
Wypad do stolicy
Zanzibar
Spotkanie z Prezydentem Tanzanii
Wakacje 2002
Wspomnienie
Wielkanocny zwiastun
Przyjdź i pomóż nam
Charaktery
Medal im. Alberta Schweitzera
Kongres Afrykanistyczny
Kontrowersyjna decyzja
Moje Haiti

 

Dzięki zaproszeniu przez organizatorów i internetowym kontaktom miałem okazję uczestniczyć w Pierwszym Polskim Kongresie Afrykanistycznym zorganizowanym w Pieniężnie w czerwcu 2007 roku. Było to dla mnie interesujące wydarzenie. Poznałem tam wielu ciekawych i sympatycznych ludzi jak panią Izabellę Łęcką z Uniwersytetu Warszawskiego i panią Małgorzatę Szupejko z PAN, dzięki którym moje uczestnictwo stało się możliwe. Parę dni wcześniej byłem w Egipcie zwiedzając między innymi piramidę w Sakkharze gdzie wykopalisk dokonywał Prof. Karol Myśliwiec, niestety nie udało mi się tam go spotkać. Jakież było moje zdziwienie i radość, kiedy okazało się, że jest jednym z uczestników Kongresu. Dało mi to okazję do czerpania wiadomości z pierwszej ręki. Miłym i uczynnym gospodarzem Seminarium Misyjnego Księży Werbistów w Pieniężnie k/Olsztyna gdzie odbywał się Kongres był ksiądz doktor Jan Pawlik wykładowca z Uniwersytetu Mazursko- Warmińskiego. Pozwolę sobie przytoczyć większe fragmenty mojej prezentacji:

Tanzania i jej mieszkańcy w relacji polskiego chirurga, który tam pracuje od wielu lat.

Wstęp.
Los, któremu trochę pomagałem spowodował, że od ponad osiemnastu lat moje życie związane jest z kontynentem afrykańskim. Spędziłem dwa i pół roku w Nigerii i ponad szesnaście lat w Tanzanii. Byłem świadkiem wielu wydarzeń i na bieżąco obserwuję dokonujące się tam przemiany. Jestem lekarzem chirurgiem szpitala misyjnego i niemal wyłącznie pracuję z Tanzańczykami. Znam ich doskonale a także i ich charaktery i reakcje, to samo mogę powiedzieć o moich pacjentach. Po tylu latach przebywania i pracy z nimi wiem, jacy są naprawdę, wiem, co myślą, czego się mogę po nich spodziewać. Nie są to powierzchowne wrażenia. W sytuacjach dramatycznych, jakich dostarcza mi niekiedy moja praca nie ma miejsca na udawanie i widzi się ludzi, jakimi są naprawdę.
Afryka jest i nadal długo pozostanie najsłabiej rozwiniętym kontynentem, co nie oznacza, że postęp tam nie dociera i że jest skazana na wieczną przegraną.

Chciałbym podzielić się mozaiką moich afrykańskich a ściślej tanzańskich spostrzeżeń na następujące tematy:
- Jaka jest specyfika Tanzanii i jej mieszkańców?
- Jaki jest stosunek do białych?
- Jak wygląda w Tanzanii służba zdrowia i jakie są jej największe problemy?
- Jakie są perspektywy rozwoju tego kraju?
- Czy Polska może robić interesy z Tanzanią?

W Polsce pokutują stereotypy Afryki i Afrykanów. To mieszanina dawnych i nieaktualnych poglądów z obrazami mass mediów ze zrozumiałych względów dających pierwszeństwo sensacji, co nie sprzyja budowaniu obiektywnego obrazu tego wielkiego kontynentu i jego mieszkańców. Niewiele się robi, aby to zmienić. Polska jest dziś jedynym dużym krajem europejskim nieposiadającym korespondenta w Afryce, co podaję za Jackiem &hibar;akowskim z Polityki.

Jaka jest specyfika Tanzanii i charakter jej mieszkańców?
Proszę mi wybaczyć mój nieco luźny styl, ale przykłady z życia niosą czasem więcej informacji niż suche statystyki.
Moje pierwsze wrażenia po wylądowaniu w Tanzanii uświadomiły mi, że musi to być zupełnie inny kraj niż szokująca Nigeria, w której spędziłem dwa i pół roku i której zarówno dobre jak i złe chwile miałem świeżo w pamięci. Po wyjściu z lotniska nikt nie usiłował mi wyrwać z ręki mojego bagażu, nikt nie atakował mnie nachalnie ofertami podwiezienia lub wymiany pieniędzy. Jadąc taksówką przez ulice Dar es Salaam zauważyłem w pewnym miejscu wielkie rusztowanie przypominające ołtarz. Zapytany taksówkarz odparł, że to tereny, na których Jan Paweł II nie tak dawno odprawiał mszę, był to rok 1991. Ta wymiana zdań zachęciła mnie do dalszej rozmowy z moim pierwszym Tanzańczykiem. Jakie było moje zdziwienie, kiedy zapytany o swojego prezydenta, był nim wówczas Ali Hassan Mwinyi, drugi prezydent tego państwa po słynnym Juliuszu Nyerere, stwierdził, że zarówno on jak i większość Tanzańczyków jest z niego zadowolona. Już wtedy po polskich doświadczeniach brzmiało to dla mnie egzotycznie. Potem w miarę dalszych obserwacji zdziwienie moje rosło. Przekonałem się, że zdecydowana większość mieszkańców tego kraju wierzy swojemu rządowi i akceptuje jego politykę. Przejście z jednopartyjnego systemu, kiedy u władzy była jedna socjalistyczna partia CCM do wielopartyjnego systemu odbyło się niemal bezboleśnie, jeśli nie liczyć zamieszek na Zanzibarze. &hibar;eby być szczerym trzeba dodać, że władzę nadal sprawuje CCM a inne partie mają znaczenie marginesowe.
Narodowym językiem Tanzanii jest suahili, który jest mieszanką głównie słów Bantu ze słowami arabskimi, angielskimi a nawet paroma niemieckimi, co jest spuścizną po Niemieckiej Afryce Wschodniej, do której te tereny należały od 1880 do 1919 roku. Co ciekawe 39 lat dominacji niemieckiej nie wywarło takiego wpływu jak 42 lata wpływów angielskich, kiedy Tanzania od 1919 roku do uzyskania niepodległości w 1961 roku była decyzją Lindi Narodów pod mandatem brytyjskim. Choć szkoła w suahili to z niemiecka Schule to jednak ruch drogowy nadal odbywa się tak jak w Anglii po stronie lewej a Tanzańczyk zapytany jak daleko stąd mieszka odpowie, że tyle a tyle mil, choć wszystkie oznaczenia na drodze i liczniki w samochodach są w kilometrach. Tanzania jest chyba jedynym krajem na świecie gdzie mieszkańcy liczą czas inaczej. Godzina 4-ta po południu to u nich 10-ta a 8-ma rano to u nich druga. Wywołuje to wiele nieporozumień szczególnie u przyjezdnych. Skąd to się bierze? Wbrew pozorom system ten jest logiczny. Oni zaczynają liczyć godziny od wstania rano, czyli od szóstej, która u nich jest 12tą rano lub zerową. Siódma jest godziną pierwszą i tak dalej. Przebywając z Tanzańczykami dochodzę do wniosku, że choć nie mają oni kultury technicznej, jaką posiada bardziej rozwinięta pod tym względem część świata to górują nad nami czymś, co określiłbym kulturą bycia, na co dzień, lub relacji międzyludzkich. Ludzie starsi są darzeni szacunkiem a relacje pomiędzy dziećmi a rodzicami można by określić, jako wzorowe. Dzieci bardzo rzadko kapryszą i nie zdarzyło mi się widzieć rodzica wymierzającego karę cielesną. Kiedy widząc rano mojego współpracownika zwracam się z czymś do niego zapomniawszy przedtem go pozdrowić on zanim mi odpowie mówi mi najpierw swoje dzień dobry habari za asubuhi co odczuwam, jako delikatne zwrócenie mi uwagi za mój nietakt. Jak to Polak czasem w sytuacjach wymagających rozładowania napięcia pozwalam sobie na mocniejsze polskie słowo wierząc, że i tak nikt mnie nie rozumie. Okazało się to złudne, oni z intonacji mojego głosu i okoliczności, w jakich to robię doskonale wyczuwają mój nastrój i czują się dotknięci. Kiedy ich zapytałem czy nie macie swoich przekleństw dali mi wiele ich przykładów, ale jednocześnie dali do zrozumienia, że używanie ich jest wysoce niewłaściwe. Co ciekawe nie tylko przekleństwa są bardzo źle widziane, do nietaktu należy zbyt otwarte okazywanie emocji i zbyt wylewne uczuć. Nietaktem jest na przykład, kiedy kobieta powie otwarcie do przyjaciółki - o widzę, że jesteś w ciąży. Jest doprawdy zadziwiające jak dalece rozwinęli oni swoje międzyludzkie relacje. Czasem, kiedy to obserwuję ogarnia mnie refleksja, że kiedy się nie ma prawie nic bardziej dostrzega się i szanuje człowieka obok i bardziej ceni jego obecność. Nie wiem czy to wpływ własnej oryginalnej kultury czy kilkudziesięcioletnie wpływy kultury niemieckiej a potem angielskiej, ale ze zdziwieniem stwierdziłem, że Tanzańczycy w zasadzie są zdyscyplinowanym narodem. Przestrzegają przepisów i praw i to im pomaga żyć w tym biednym kraju. Tanzania miała w swojej krótkiej historii jedną wojnę, kiedy to Idi Amin prezydent z sąsiedniej Ugandy postanowił zaanektować i najechał północno-zachodnią część kraju. Tanzania w krótkim czasie potrafiła zmobilizować armię, która nie tylko wyzwoliła zajęte tereny, ale przyczyniła się do upadku i ucieczki kontrowersyjnego prezydenta Ugandy. Przykład z życia codziennego; kiedyś jadąc z Tanzańczykiem postanowiłem zaparkować samochód na krótko pod hotelem gdzie widniała tabliczka tylko dla personelu. Widzący to mój Tanzańczyk zwrócił mi uwagę, że postępuję niewłaściwie, odrzekłem, że zatrzymuję się tylko na krótką chwilę, ale on nie wyglądał na przekonanego. &hibar;eby nie sprawić wrażenia, że żyją tam same anioły muszę dać parę innych przykładów. Otóż tak jak niemal w całej czarnej Afryce złapanego na gorącym uczynku złodzieja lub co gorsza jedynie posądzonego o kradzież tłum natychmiast linczuje używając, czego popadnie o ile nie pojawi się policjant. Uczestnicy takiego amoku najczęściej dołączają się do innych nie wiedząc, co się naprawdę wydarzyło. Dla świadka takiego zdarzenia w pierwszej chwili to wydaje się szokujące i brutalne, ale kiedy pozna się fakty, że policja nie wywiązuje się zwykle ze swoich zadań a ponadto łatwo ją przekupić wtedy łatwiej rozumie się, dlaczego do takich wydarzeń dochodzi. Potrącenie przechodnia zawsze grozi szczególnie dla białego przynajmniej próbą samosądu, dlatego niepisaną regułą jest w takim przypadku wpakować ofiarę do samochodu i pędzić do szpitala lub na policję. Jeżeli samemu zostanie się ofiarą na przykład wypadku drogowego to zanim ktokolwiek podejmie próbę pomocy najpierw wnętrze samochodu zostanie wyczyszczone ze wszystkich wartościowych przedmiotów wliczając w to także buty ofiar.

Jaki jest stosunek do białych?
Muszę powiedzieć, że mając dla porównania moje doświadczenia nigeryjskie jest doskonały. &hibar;eby lapidarnie i może trochę humorystycznie to określić to biały jest tu postrzegany jak skojarzenie supermana ze świętym Mikołajem. Supermana - bo biały wszystko może i zawsze ma pieniądze, stać go na podróże do Europy, na które może zaprosić Tanzańczyka. Ma niemal nieograniczone możliwości załatwienia komuś pracy i innych potrzebnych spraw. Rola Św. Mikołaja przejawia się w dawaniu najróżniejszych prezentów, zapomóg, pożyczek, a nawet budowaniu domów dla oddanych pracowników itp. Co bardziej światli Tanzańczycy sami trochę śmieją się z tego. Powiedzieli mi wiesz jak coś jest u nas duże to mówimy kama Ulaja (jak w Europie) nawet, jeśli dotyczy to wielkiego żuka kroczącego po alejce, który tak naprawdę większy jest w Afryce. Słowo białego jest święte i nie można go nie dotrzymać. Kiedyś przed laty, kiedy zaczynała się mimo braku funduszy turystyka w Polsce do miejscowości Moshi pod Kilimandżaro przyjechała grupa Polskich turystów. Starając się podreperować skromny budżet, jak to bywało w tamtych czasach proponowali na ulicy sprzedaż Tanzańczykom różnych przedmiotów głównie zegarków. Doszło do wielu nieporozumień, bo Tanzańczycy sądzili, że biali oferują im podarki, nie mieściło się im w głowach, że biali w ten sposób usiłują dorobić.
W międzynarodowej rodzinie tego świata Tanzania to bardzo ubogi krewny z afrykańskiej wioski, ale grzeczny, kulturalny i zadziwiająco zeuropeizowany. Nie walczy z sąsiadami a im pomaga, kiedy znajdują się w potrzebie jak Rwandzie i Burundi organizując obozy dla uciekinierów, kiedy w tych krajach toczyły się walki. Poprzednio pomagał Mozambikowi przyjmując na leczenie wojowników ruchu Frelimo. To kraj, który stosuje się do wszystkich zaleceń Światowej Organizacji Zdrowia czy Banku Światowego otrzymując stamtąd znaczne wsparcie. Po umorzeniu długów przez bogatych tego świata Tanzania została zobowiązana do wydawania tych pieniędzy na służbę zdrowia i edukację i raczej z pomyślnym efektem to czyni. Aby sobie uzmysłowić sytuację ekonomiczną tego kraju trzeba zdać sobie sprawę, że trwałe inwestycje są tu finansowane niemal w 100% z zewnątrz a z tego samego źródła pochodzi również około 40% wydatków bieżących. Jako ciekawostkę podam, iż największym źródłem przychodów z eksportu jest wydobywane tu w coraz większej ilości złoto, w które można oprawiać tylko tu znajdowane błękitne kamienie Tanzanity. Miło mi dodać, że od zeszłego roku Polska za sprawą swojej ambasady również bierze udział w finansowej pomocy dla tego kraju w formie tzw. małych grantów wspierających różnorodne lokalne projekty. Jesteśmy do tego zobowiązani przez przynależność do Unii Europejskiej. Do długiej tradycji należą stypendia dla Tanzańskich studentów wysyłanych na studia do Polski

Jak wygląda w Tanzanii służba zdrowia i jakie są jej największe problemy?
Jak na jeden z najbiedniejszych krajów świata zajmujący 5-te miejsce od końca na liście, z rocznym dochodem narodowym na głowę 730 dolarów i rocznymi wydatkami na służbę zdrowia przez państwo na mieszkańca 29 dolarów mimo wszystko nie wygląda to najgorzej. Około 60% zasobów materialnych i ludzkich tego sektora znajduje się w rękach państwowych reszta w prywatnych, z czego znaczna część należy do tradycyjnie działających w Afryce misji i ugrupowań religijnych zarówno chrześcijańskich jak i muzułmańskich. Drugim i szybko rosnącym członem niepaństwowej służby zdrowia jest jej sektor prywatny, komercyjny. Bolączką tanzańskiej służby zdrowia jest, co łatwo zrozumieć jej niedofinansowanie i brak wykształconych kadr, choć to się powoli zmienia. Piętnaście lat temu Tanzania kształciła nie więcej jak 30 lekarzy rocznie, do tego dochodziła nieco liczniejsza grupa kształconych za granicą, dziś w kraju kończy medyczne studia około 250 lekarzy, co też jest mało, jeśli wziąć pod uwagę, że Tanzania liczy obecnie 38 milionów mieszkańców. Niestety sporo z nich wyjeżdża do Afryki Południowej, Botswany czy innych krajów gdzie mogą zarobić więcej. W liczącym około miliona mieszkańców regionie Lindi jestem jedynym specjalistą chirurgiem. Jedynym ginekologiem położnikiem jest w sąsiednim szpitalu Holenderka. Nie ma tu specjalistów większości dziedzin medycznych a lekarzy z dyplomem uniwersyteckim w tym rejonie można policzyć na palcach jednej ręki. Rolę lekarzy pełnią tu tzw. Clinical Oficer i Assistant Medical Officer coś w rodzaju naszych dawnych felczerów. Mają oni za sobą 3 lub 5 letnie studia w większych ośrodkach medycznych nastawione głównie na stronę praktyczną i trzeba szczerze powiedzieć, że większość z nich radzi sobie zupełnie nieźle. Kadra pielęgniarska jest na ogół dobrze wykształcona na trwających 4 lata studiach i pokrywa zapotrzebowanie w około 50%.
Tak jak i w innych krajach afrykańskich najbardziej zaprzątającym uwagę służby zdrowia jest AIDS Wiarygodne badania przesiewowe dokonane w skali całego kraju określają zainfekowanie społeczeństwa tanzańskiego na 7% co jest znacznie poniżej poziomu wielu innych krajów takich jak Swaziland, Botswana, Lesoto czy Zimbabwe. Narodowy program walki z tą chorobą wspomagany przez niezliczoną ilość zagranicznych organizacji i fundacji jak chociażby fundacja Clintona, Billa Gatesa, Global Fund, Bank Światowy, i wiele wiele innych rozwinęło wiele dobrze zorganizowanych akcji jak dobrowolne badania i poradnictwo, istniejące od niedawna bezpłatne leczenie przeciwko wirusowi HIV i współistniejącym zakażeniom, przeciwdziałanie zakażeniom nowo narodzonych niemowląt przez zakażone matki itp. Zaangażowanych jest w to wielu ludzi i przeznacza się na to duże fundusze, wszystkie one napływają z zewnątrz kraju. Czy przynosi to spodziewany efekt, trudno powiedzieć. Na podstawie własnych obserwacji populacji, w której pracuję mogę powiedzieć, że liczba zainfekowanych nie rośnie, ale też i nie maleje. Do innych tutejszych plag należą gruźlica, malaria, zakażenie pasożytem schistosoma czy filarią. Co ciekawe dawne sztandarowe postrachy tropików jak trąd, śpiączka afrykańska czy żółta febra są obecnie marginesowym problemem. Pojawia się od czasu do czasu epidemia cholery czy przypadki duru brzusznego, ale nie mają one zwykle tak dramatycznego charakteru jak lubią to opisywać mass media.
Lekarz jadący do Afryki musi być przygotowany na odmienność występujących tam chorób. Tanzańczycy niemal nie mają miażdżycy tak powszechnej w Europie a co za tym idzie nie ma tam prawie zawałów. Miewają za to często nadciśnienie prowadzące do udaru mózgu. Nieznane są żylaki kończyn dolnych, zakrzepy i zatory.
Ból w prawym podżebrzu budzi w Polsce podejrzenie kamicy a w Tanzanii amebowego ropnia wątroby itd.
Jestem chirurgiem. Należę do "wymierającego" w rozwiniętych krajach gatunku chirurgów ogólnych, którzy są zastępowani chirurgami coraz węższych specjalności. W Afryce sytuacja zmusiła mnie do kroku w przeciwnym kierunku i z chirurga ogólnego musiałem stać się chirurgiem "uniwersalnym" a więc operującym przypadki ginekologiczno-położnicze, ortopedyczne, urologiczne, laryngologiczne i wiele innych. Wymagało to przypomnienia sobie a częściej nauczenia się wielu technik operacyjnych. O ile mój wysiłek przynosi pożądany efekt i chory idzie do domu na własnych nogach i bez dolegliwości odczuwam olbrzymią satysfakcję. Z powodu niedorozwoju służby zdrowia i transportu a także kiepskiej sytuacji ekonomicznej moich pacjentów olbrzymia większość z nich nie ma szansy udania się po pomoc gdziekolwiek indziej, co zwiększa mój obowiązek pomagania im. &hibar;eby uzmysłowić jak biedni są moi pacjenci muszę opowiedzieć historię, która wydarzyła mi się wkrótce po przyjeździe do Tanzanii. Kiedy jednemu z nich po ciężkiej operacji poradziłem, aby zaczął jeść mięso, jajka i pić mleko cała sala wybuchnęła śmiechem - to było tak nierealne, że aż śmieszne. Oni jedzą codziennie ugali gęstą papkę z mąki kukurydzianej i nawet ryż jest dla nich wyjątkowym delikatesem.
Jadąc do Afryki Wschodniej nie przypuszczałem, że przyjdzie mi leczyć tyle ofiar dzikich zwierząt, krokodyli, afrykańskich bawołów, lwów, słoni, węży a nawet hipopotamów.
Oczywiście zależy to od miejsca gdzie się przebywa. Mój pierwszy szpital położony w centralnej części kraju w Ifakarze był otoczony z jednej strony Narodowym Parkiem Mikumi a z drugiej Selous. Zdarzyło się parę razy, że dzikie i groźne bawoły weszły do miasteczka i poturbowały parę osób a dwie zabiły.
W Tanzanii tak jak w innych krajach o niedorozwiniętej służbie zdrowia i komunikacji do specyfiki należą przypadki tzw. po-porodowych przetok pęcherza moczowego. Główka płodu w wąskiej miednicy uciska i powoduje martwicę ściany pęcherza a następnie przetokę. To istna zmora tych kobiet, które z powodu cieknącego moczu są odsuwane na margines społeczeństwa. Operacje są czasami niesłychanie trudne, ale pozytywny wynik wynagradza wysiłek. Inną nieznaną gdzie indziej epidemią w cudzysłowie jest mnogość złamań kręgosłupa wywołana upadkiem z wysokiej palmy. Wiąże się to często z porażeniem kończyn a ofiarami są zbieracze soku służącego do wyrobu lokalnego piwa o nazwie pombe. W tych przypadkach niestety niewiele można pomóc. Mam szczęście, że mój obecny szpital jest dobrze zorganizowany i wyposażony, co daje mi możliwość prawdziwego napawania się chirurgią w szerokim zakresie, o jakim nie mogą marzyć chirurdzy w Polsce.

Jakie są perspektywy rozwoju tego kraju?
Myślę, że większe niż wielu innych okolicznych krajów. Jednym z niezbędnych warunków jest wewnętrzna stabilizacja, czemu sprzyja polityka scalania społeczeństwa a nie jego dzielenia. Naturalny podział na szczepy nie jest tu tak wyraźny jak w innych krajach a silnym jednoczącym czynnikiem jest wspólny język suahili. Pod względem religijnym społeczeństwo dzieli się na dwie większe grupy muzułmańską i chrześcijańską oraz wiele pomniejszych, lokalnych. Tanzania jest przykładem, że te dwie społeczności mogą współistnieć pokojowo a nawet przyjaźnie. Prezydentem rządu raz jest muzułmanin a raz chrześcijanin, oficjalnie obchodzi się święta muzułmańskie jak Id el Fitr czy Id el Haji jak i chrześcijańskie. Jeśli do tego dodać państwowe to świąt w Tanzanii jest co niemiara. Pracując, na co dzień z przedstawicielami obu tych grup religijnych i obserwując ich wzajemne relacje głęboko wierzę, że to, co dzieje się obecnie na świecie jest wynikiem szczucia przeciwko sobie ludzi różnych wyznań przez tych, którzy są takim stanem rzeczy zainteresowani. Tanzania przy populacji niemal tej samej wielkości, co Polska ma trzykrotnie większą powierzchnię. Kraj ten z jednej strony przylega do oceanu indyjskiego a jego zachodnia granica przebiega wzdłuż wielkich jezior afrykańskich Wiktoria, Tanganika i Malawi dawniej Nyassa. Na północy na granicy z Kenią leży słynna góra Kilimandżaro i piękne parki narodowe na czele z Serengeti. Na południu Tanzania graniczy z Mozambikiem. Chyba największym bogactwem naturalnym Tanzanii są jej mieszkańcy tworzący w miarę sprawny jak na afrykańskie warunki mechanizm państwowy, kolejnym jest przyroda. Tanzańczycy nie potrafią niestety tak efektywnie wykorzystywać turystyki jak czyni to Kenia, ale kiedyś mogą ją prześcignąć. Mają takie wspaniałe atrakcje jak wspomniane Kilimandżaro i słynne Serengeti, naturalny ogród zoologiczny wewnątrz wysoko położonego krateru Ngorongoro o średnicy 20 km, park Lake Manyara z ze stadami nagle wyskakujących z wody hipopotamów, aby przestraszyć natrętnych obserwatorów i różowymi od tysięcy flamingów wodami jeziora. Można by jeszcze wymienić piękny park Tarangire, który pozostawia po sobie długo pamiętany widok dziesiątków słoni pomiędzy olbrzymimi baobabami. To w Tanzanii w Gombe Stream Reserve nad jeziorem Tanganika Jane Goodall obserwowała przez dziesiątki lat rodziny szympansów. To tu w Olduvai Gorge odnaleziono szczątki praczłowieka z przed milionów lat i jego wyraźne odciski stóp a także to tu istnieje wiele dowodów potwierdzającą teorię "Out of Africa" mówiącą, że współczesna wersja człowieka wywędrowała 100'000 lat temu z Afryki Wschodniej. Do Tanzanii należy pachnący goździkami i egzotyczną przygodą Zanzibar, dawne wrota do Afryki Wschodniej, przez które przeszli między innymi Livingstone i Stanley. To tylko część atrakcji turystycznych, jakich dostarcza Tanzania.
Innym naturalnym zasobem są minerały. Jest tu złoto odkrywane i wydobywane w coraz większej ilości, kamienie szlachetne włącznie z diamentami, rudy rzadkich metali itp. Ostatnio odkryto i zaczęto eksploatować złoża gazu z przybrzeżnego szelfu, intensywnie poszukuje się złóż ropy naftowej i przygotowuje plany eksploatacji odkrytych złóż węgla kamiennego i żelaza.

Czy Polska może robić interesy z Tanzanią?
Mimo że stolica Dar es Salaam robi wrażenie wielkiej metropolii moja odpowiedź na to pytanie brzmi tak, ale w ograniczonym zakresie. Dlaczego ograniczonym? Otóż siła nabywcza tego kraju jest niewielka. Kraj ten nadal bardziej liczy na pomoc niż na prawdziwy handel. Tym, co naprawdę ma do zaoferowania to turystyka, która jest niedoinwestowana i na dobrą sprawę jej atrakcje są niezbyt znane. Sprawni organizatorzy turystyki wykorzystujący paru lokalnych mieszkańców znających język Polski mogłoby wiele zdziałać i spowodować regularny napływ większej ilości turystów z Polski z obopólną korzyścią. Mamy doświadczenia w wydobywaniu węgla kamiennego i przeróbce żelaza, ale obawiam się jednak, że na tym polu bardziej operatywni okażą się obecni tu Australijczycy i Chińczycy.

Zakończenie
Jestem szczęśliwy, że udało mi się podzielić częścią moich afrykańskich wrażeń i spostrzeżeń z państwem, którzy zawodowo i naukowo zajmują się problemami tego kontynentu. To wynik pomyślnego zbiegu okoliczności, że akurat w tym czasie udało mi się przyjechać a także wspaniałości internetu, bez którego nie dowiedziałbym się o kongresie siedząc w zapadłej Afryce. Tanzania, mimo że jest biedna jak mysz kościelna jest tą lepiej zorganizowaną i bezpieczniejszą częścią Afryki. Myślę, że w dłuższej perspektywie czeka ją lepsza przyszłość niż zepsutych nagłym przypływem pieniędzy z ropy naftowej krajów, których drastycznym przykładem jest znana mi Nigeria. Im dłużej przebywam i pracuję z Afrykanami tym mniej odczuwam dzielące nas różnice. Inaczej wyglądamy i niesiemy inną spuściznę kulturową, ale tak naprawdę w środku jesteśmy tacy sami. Ktoś kiedyś użył określenia dla Afrykanów, że to nasi młodsi bracia i według mnie to dobrze odzwierciedla naszą relację.